Misja Ekwador

Ewangeliczna Marta

por. Łk 10, 38-42

Pewnego piątkowego wieczoru razem z proboszczem pojechaliśmy do jednej z części parafii, gdzie nie ma kaplicy. W tym miejscu, zazwyczaj raz w miesiącu, odprawiana jest Msza Święta pod gołym niebem – na ulicy, gdzie gromadzą się okoliczni parafianie. Tego dnia padał intensywny deszcz. Mieszkańcy byli zaskoczeni, że mimo niesprzyjającej pogody dotarliśmy na umówione miejsce. Szybko zorganizowaliśmy prowizoryczną przestrzeń w jednym z domów i rozpoczęliśmy Mszę Świętą.

Poprosiłem gospodynię domu, by przeczytała czytanie. Zrobiła to, a potem zniknęła.

Podczas liturgii eucharystycznej za moimi plecami usłyszałem skwierczenie oleju i poczułem intensywny zapach czegoś smażonego. Aromat stawał się coraz mocniejszy i wyraźniejszy. W pierwszym odruchu pojawił się we mnie osąd: „Tu dzieją się najświętsze tajemnice – obecność żywego Chrystusa – a za cienką firanką oddzielającą kuchnię ktoś właśnie przygotowuje kolację? Teraz?”

Po zakończeniu Eucharystii zobaczyłem jednak, że gospodyni poczęstowała wszystkich gorącymi empanadami – dużymi, smażonymi pierogami. Wszyscy, a zwłaszcza dzieci, z radością i apetytem zjedli to, co otrzymali. Pomyślałem wtedy, że ta kobieta przypomina współczesną Martę. Nie narzekała, że musiała wszystko przygotować sama i w pośpiechu. Po prostu myślała o innych – o tych, którzy przyszli na Eucharystię. Chciała ich ugościć.

Tobie, który to czytasz: Błogosławię +
ks. Przemek