Moje wpisy na tej stronie zacznę od przedstawienia Wam niezwykłego miejsca na mapie Polski – Centrum Formacji Misyjnej. Zanim do Niego trafiłem, miało miejsce wiele wydarzeń, w których rozeznałem to „powołanie w powołaniu” (o tym może jeszcze kiedyś napiszę) i przede wszystkim zgoda Ks. Biskupa Jana Wątroby na to, żebym mógł rozpocząć przygotowania do wyjazdu na misje.
Centrum Formacji Misyjnej znajduje się w Warszawie przy ul. Byszewskiej 1. To w tym domu wraz z innymi 14 osobami (11 księży, siostra nazaretanka Tomasza i dwoje świeckich: Magda i Piotr) 4 września rozpocząłem kolejny rok formacyjny dla przyszłych misjonarzy.
Po 10 latach posługi w diecezji rzeszowskiej, znów znalazłem się w domu formacyjnym, jakby „misyjnym seminarium”. Towarzyszyło mi wiele emocji, ale i ciekawość co mnie w tym miejscu czeka.
Ciekawym jest fakt, że rok formacyjny trwał 9 miesięcy, tyle ile potrzebuje nowe życie by przygotować się do narodzin. Teraz krótko o tym, jak wygląda przygotowanie. Formacja duchowa i intelektualna i po prostu ludzka – to główne zadania tego czasu. Wspólna Liturgia Godzin, Eucharystia, Adoracja Najświętszego Sakramentu, czyli czas we wspólnocie z innymi, a przede wszystkim Jezusem.
Rozwój intelektualny dokonywał się na lektoratach – w moim przypadku na lektoracie hiszpańskim, wykładach z misjologii i medycyny tropikalnej. Ludzka formacja była wszędzie. Dla mnie szczególnie niezapomniane będą chwilę w kuchni. Tam wiele się nauczyłem, a przede wszystkim odkryłem, że mogę eksperymentować kulinarnie i nie zagrozi to nikomu (jeśli się będę starał i dobrze czytał przepisy 😊) W każdym razie polecam mój sernik, którego nauczyła mnie robić Magda misjonarka świecka.
To co wynoszę z tego domu to wdzięczność do wspólnoty, w której wzrastało i umacniało się moje powołanie, czyli 14 cudownych ludzi z różnych części Polski, którzy wraz ze mną mieszkali w tym domu (i jakoś to znieśli 😊), a także Ks. Dyr. Eugeniusza, O. Kazimierza, P. Elżbietę-lektorkę i wszystkich pracowników, którzy tworzyli atmosferę tego domu.
Wiem, rozpisałem się, ale na koniec podzielę się tym, że w Centrum miałem okazję spotkać wielu misjonarzy, którzy odwiedzali ten dom wracając na urlop czy wyjeżdżając z powrotem – dla nich jest to po prostu DOM i wiem na pewno, że ja też będę tu wracał do mojego DOMU.




